Pewnie przez usta niejednej/ niejednego z Was przewinęło się kilka razy to sformułowanie. Problem z motywacją to chyba największy defekt całego procesu odchudzania. Co zrobić by nasza wola stała się silna? Są różne metody. Ja osobiście zmotywowana zostałam przez Ewę Chodakowską i prowadzony przez nią profil na portalu społecznościowym. Pewnego zimowego poranka, natknęłam się na jej facebook'ową stronkę. Stwierdziłam, że skoro te wszystkie dziewczyny uporały się z wszystkimi trudami, to dlaczego ja mam nie spróbować, patrząc na te wręcz wydawać by się mogło nierealne metamorfozy, powiedziałam sobie- 'od jutra spróbuję'. I tak się zaczęło: 'na początek SKALPEL, potem KILLER, a po dwóch miesiącach możesz mieszać oba zestawy'- tak zabrzmiały słowa samej Ewy, która niesamowicie szybko odpisała na moje zapytanie odnośnie proponowanych przez nią ćwiczeń. Tym sposobem, zmotywowana przez samą trenerkę, ruszyłam do boju. Pierwszy trening- masakra, nic dziwnego, skoro aktywność fizyczną zakończyłam zajęciami wf-u w szkole. Po 15minutach przerwałam i postanowiłam wypracować sobie małą kondycję, bo wiedziałam, że nie jestem przygotowana na taką dawkę zmęczenia fizycznego. Od tej pory opracowałam sobie mój własny, lżejszy trening, który trwał około 20-30 minut. Wykonywałam go co dwa dni przez dwa tygodnie i po tym okresie podeszłam znów do SKALPELA i okazało się, że moja kondycja poprawiła się, bo dotrwałam do końca. To zmotywowało mnie do dalszej pracy i SKALPEL stał się nieodłącznym elementem życia. Studia i codzienne obowiązki nie pozwoliły mi na aktywność codziennie, lecz starałam się wykonywać swoje minimum, a mianowicie trening przynajmniej trzy razy w tygodniu. Żałuję, że za radą Ewki nie zrobiłam sobie fotek przed rozpoczęciem ćwiczeń. To pozwoliłoby mi realniej oszacować efekty, bo stojąc przed lustrem ciężko było mi zauważyć jakąkolwiek zmianę, zwłaszcza, że zawsze miałam wiele do zarzucenia swojej sylwetce i często problem siedział w głowie. Ale po dwóch miesiącach zaczęłam gołym okiem dostrzegać różnice. Zarysowały mi się delikatnie mięśnie brzucha, wysmukliły biodra, uda i pośladki, miernikiem efektów stały się przede wszystkim ubrania. Po dwóch miesiącach poczułam, że moje ciało jest w stanie wytrzymać więcej, zatem zdecydowałam się podnieść poprzeczkę i zacząć KILLERA. Od tej pory mieszam te dwa treningi, starając się wykonywać je co najmniej dwa razy w tygodniu, chciałabym zmobilizować się do czterech, może uda mi się w wakacje. Moje letnie postanowienie to także wdrożenie zdrowego odżywiania i ograniczenie słodyczy, od których jestem chyba uzależniona. Mam nadzieję, że uda mi się zmotywować do podjęcia diety, bo wiem że odpowiednia, zbilansowana dieta połączona z ćwiczeniami przyniosłaby o wiele większe efekty. Teraz czekam na Twoją historię. Pamiętaj w grupie siła, razem możemy osiągnąć więcej! Potrzebuję Twojej motywacji! Buziaki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz